Dodane przez Bartłomiej Obecny

Wysiadłem. Ostry podmuch wiatru wdarł się pod kurtkę. W górze w gałęziach zawodził wiatr i księżyc z trudem przebijał się przez korony drzew. Powoli wtapiałem się w wilgotną rzeczywistość letniej nocy. Chlupnęła woda w kałuży. Gwałtownie zapragnąłem znależć się znów w myśliwskim domku. Tymczasem byłem coraz dalej. Wiedziałem, że już za chwilę ciepło rozejdzie się po kościach, a las przestanie straszyć swoją tajemniczością. Instynktownie stąpałem ostrożnie, wolno, starając się nie nadepnąć gałązki. Zmysły zaostrzyły się, podmuchy wiatru smagały po twarzy upewniając co do kierunku podchodu. Po niebie pędziły chmury i co chwila księżyc jaśniał pełnym blaskiem, a długie cienie kładły się po lesie wywołując niesamowite kształty krzaków i zarośli.

TO nadchodziło. Nieokreślone poczucie więzi i harmonii – światła księżyca, cieni, wiatru i zapachu liści. Byłem tu znowu. Było dobrze.

Możliwość komentowania została wyłączona.


Wydrukowano w dniu: 2024-05-09 01:02:16 GMT